piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 2

   Siedzę u babci już drugi dzień. Niby jest fajnie, niby chodzę sobie po ogrodzie i jem różne dobre owoce, niby mam mnóstwo czasu na robienie różnych rzeczy. Ale powiedzcie mi: CO ja mam tu robić. Tu jest tak przerażająco nudno. Moja kotka jeszcze nigdy nie miała tak dobrze wyczesanej sierści, w pokoju nie było nigdy tak czysto a moje paznokcie czy włosy nigdy jeszcze nie były tak dopieszczone. Brak wi-fi boli, sami wiecie. Podniosłam się z drewnianej werandy oplecionej czerwonymi różami i weszłam  do domu. Drzwi były otwarte, ale przed owadami chroniła nas lekko naderwana moskitiera.
-Nudzisz się słonko?- zapytała babcia ucierając coś w jasnoniebieskiej misce. Popatrzyłam na nią wzrokiem "babciu-czy-to-żart" bo chyba widać, że ciągle snuję się z konta w kont.
-Trochę.- usiadłam przy dużym, drewnianym stole.
-Nadal lubisz grać w piłkę?
-Lubię, jasne, że lubię. Ale samemu to tak słabo.- zrobiłam zniechęconą minę.
-Zrobili orlik. Tam gdzie zawsze była łąka. Złotko, może się przejdziesz, zapewne ktoś tam będzie.- uśmiechnęła się do mnie.
-No w sumie mogę iść.- podniosłam się z miejsca i ruszyłam na górę. Gdy byłam już w swoim pokoju wyjęłam szary strój do nożnej, założyłam go i wyciągnęłam spod łóżka moją piłkę. Zeszłam na dół, założyłam moje Conversy i już miałam iść gdy zawołała mnie babcia
-Natalko a nie jesteś głodna?
-Nie!- krzyknęłam i śmignęłam przez próg. Babcie są cudowne pod każdym względem poza jedzeniem. Potrafią zamęczyć tym na śmierć. Z resztą sami o tym dobrze wiecie. Ruszyłam pisakową drogą w stronę bramy, kopiąc przed sobą piłkę. Było dość ciepło, ale wiał lekki wiaterek, więc było na prawdę przyjemnie. Przechodząc spostrzegłam mojego dziadka obcinającego jakieś krzaki, pomachałam mu i truchtem ruszyłam w stronę dawnej łąki. Przez całe piętnaście minut mojego spaceru minął mnie tylko jeden samochód. Tylko jeden, czaicie to? Muszę się do tego przezwyczaić.
  Gdy dotarłam do celu moim oczom ukazało się świetne boisko. Już nie było trawy po kolana, pokrzyw i innych beznadziejnych roślin, tylko równiutka trawka (prawdopodobnie sztuczna) dwie bramki, a to wszystko otoczone wysoką siatką. Gdy podeszłam bliżej, zauważyłam, że już tam ktoś jest, jakieś pięć osób. Fajnie, będzie z kim pogadać. Tylko proszę- niech to nie będą jakieś dzieciaki, które biegają wokoło i tylko się drą. Gdy podbiegłam bliżej okazało się, że ci ludzie są mniej więcej w moim wieku. Poprawiłam spodenki, wygładziłam koszulkę i pewnym siebie krokiem ruszyłam w ich stronę.
-Hej.- powiedziałam dość głośno by mnie usłyszeli i uśmiechnęłam się na widok ich zdziwionych spojrzeń,
-Jestem Natalka. I tak się zastanawiam: czy nie mogłabym z wami zagrać?
-No jasne, że tak. Dla ładnej dziewczyny zawsze znajdzie się miejsce w naszym składzie!- uśmiechnęłam się do chłopaka z lekko uniesionymi włosami, który do mnie mówił.
-Ja jestem Filip, to Jest Florek, czasem nazywany Eskaczem.- pokazał najpierw na siebie, potem na kolegę. Florian jest trochę starszy, widać to od razu.
-To jest Klara- kontynuował, dziewczyna z blond włosami splecionymi w warkocz zrobiła dziwną minę, ale po chwili się uśmiechnęła.
-A to jest Konfucjusz, ale mówimy na niego Kuba.
-Dlaczego Kuba?
-Właśnie nie wiadomo. Ma na nazwisko Maciejczak, więc logiczniej by było mówić na niego Maciek. Kuba jest całkowicie be sensu, ale się przyjęło.
-A ja jestem Janek, ale mnie mała, już znasz.- chłopak, który był wczoraj na basenie uśmiechnął się zawadiacko. Uniosłam brwi do góry i odpyskowałam
-Mała to jest twoja pała, ja jestem niska mordeczko, więc się zamknij, oki?- chyba bo zgasiłam bo nie do końca wiedział co powiedzieć, w oczach Filipa zaigrała wesołość.
-To gramy?- zapytałam spoglądając na grupę ludzi.
-Ale umiesz grać w nogę, prawda?- zapytał zgryźliwie Jasiek.
-Na pewno lepiej od ciebie.
-To na czym polega spalony?- założył ręce na piersi, zapewne myśląc, że zagiął mnie tym zagnie.
-W momencie podania piłki zawodnik drużyny atakującej jest bliżej bramki niż obrońcy.- uniosłam do góry brew. On ma mnie za idiotkę, co nie? Ale ja wcale nie jestem taka głupia, o nie!
-Dobra, przestańcie się kłócić. Chłopcy bądźcie w drużynie. Natalka, chcesz być ze mną?- zapytał Florek.
-To my z wami wygramy z palcem w nosie- zaśmiał się Jasiek patrząc na Filipa.
-Dobra, wygramy z nimi.- uśmiechnęłam się pewnie do nowo poznanego chłopaka z drużyny.
-A Klara i Kuba nie grają?- zapytałam spoglądając na dziewczynę.
-Nie, ja nie lubię. Tylko patrzę.- wzruszyła ramionami i oddaliła się w stronę ogrodzenia.
-A ja sędziuję.- uśmiechnął się Kuba.
-Gramy do dziesięciu.- zadecydował Jasiek.  Umówiliśmy się, że Eskacz jest bramkarzem, w drużynie przeciwnej jest to Filip. Po chwili piłka poszła w ruch, Florek odbił ją w moją stronę głową, wprawnie przyjęłam ją na klatkę piersiową i popędziłam w stronę bramki przeciwników. Kilka sekund później był przy mnie Janek, który siłą rzeczy był ode mnie szybszy, więc musiałam to rozegrać logicznie. Rozejrzałam się dookoła siebie i zdecydowałam się nagle cofnąć nieco akcję, podając do Florka. Walka była bardzo zażarta, zwłaszcza między mną i Jankiem. Koniec, końców wygraliśmy w normalnym meczu, ale chłopcy zażądali rewanżu w postaci karnych (były po cztery strzały) więc zakończyliśmy remisem. (Powiedzcie, że jestem słaba w nogę to będziecie nie fair) Zaczęliśmy się zbierać do domu, ale chłopcy stwierdzili, że dziurą w ogrodzeniu będzie szybciej. Szliśmy, więc przez dziurę.
-O mój Boże złamałam paznokieć!- pisnęłam gdy zahaczyłam ręką o siatkę. Natychmiast włożyłam palec do ust i poczułam leciutki smak krwi.
-O mój Boże, Boże przestań jęczeć. Przecież nic ci się nie dzieje, to tylko głupi paznokieć.- prychnął Jasiek, co za wredna świnia.
-Ale ja je miałam zrobione!- jęknęłam.
-Z resztą nawet nie wiesz jak to boli.- poparła mnie Klara. Po chwili otrzymałam od niej chusteczkę, którą zawiązałam wokół palca. Będę musiała to zlać wodą utlenioną by nie wdało się zakażenie, co nie? Poprawiłam włosy, które nieco się potargały (A tak nie może być!) i poszliśmy dalej normalną drogą. Klara i Filip i Kuba już się od nas odłączyli bo do domu mają w kompletnie drugą stronę.
-Koniki!- krzyknęłam entuzjastycznie widząc zwierzęta stojące za ogrodzeniem pod napięciem.
-Moje. To jest Heroina- z lubością wskazał na białą klacz, która od razu do niego podeszła i dała się pogłaskać.
-To Afera- wskazał na stojącego dalej konika koloru czarnego.
-A to Frodo. Ojciec się uparł, jest fanem Tolkiena.- mruknął zniesmaczony pokazując na dużego, również czarnego konia.
-Mogę ją pogłaskać? Nie ugryzie mnie?- zapytałam zbliżając się w stronę zwierzęcia i Jaśka.
-No co ty, Heroina jest najbardziej uległym koniem na świecie. Nawet dzieci się jej nie boją, więc nie masz się czego bać.- położyłam rękę na ciepłym nosie konia. (przypis supi autorki. Wiem, ze to chrapy, słownictwo bohaterki wynika z jej nieogarnięcia :>)
-Wiesz, mam coś w stylu agroturystyki i praktycznie wszystkie konie, które mamy są bardzo układne i przyjazne. Tak w ogóle to będę się zwijał.- przybił piątkę z Florianem i przeszedł pod pastuchem. Eskacz odprowadził mnie niemal pod same drzwi i zapytał
-Chcesz jutro z nami iść na coś w stylu wycieczki?
-Ale gdzie? I nie będę przeszkadzać reszcie twojej ekipy?
-Znaleźliśmy jakiś opuszczony budynek w lesie, chcemy się tam wybrać. Wydaje mi się, że wszyscy cię polubili.
-A najbardziej Jasiek.- zażartowałam.
-Weź mój numer, zdzwonimy się jeszcze, ok?- przytaknęłam głową i podałam mu mojego Iphona. Wstukał swój numer, pożegnaliśmy się i odszedł. Gdy wróciłam babcia trochę pomarudziła, że myślała, że będę wcześniej i, że się martwiła, ale nie była zła. Przeprosiłam ją, zjadłam coś i zwinęłam się na górę. Wzięłam cieplutki prysznic, nałożyłam maskę na włosy i spiłowałam paznokcie. Beznadziejnie, że ten jeden się tak bardzo złamał, serio. Pomalowałam je na bladoróżowy i poszłam coś pooglądać w telewizji (nie robiłam tego całe wieki) by zabić czas do wieczora.




♦♦♦
No to mamy rozdział! :D Jak wam się podoba? Co myślicie o nowo poznanych bohaterach? :D Czy Natalka pójdzie na wycieczkę? Co się stanie? Piszcie koniecznie! Możecie pisać anonimowo 8) I cieszę się, ze tak ciepło przyjęliście 1 rozdział! <3
A, i Filip to Smav a Florek to SKKF, jak coś :D
Zapraszam na 
Aska Ask
Grupę Grupa! :D

Cieplutko pozdrawiam
Miśka

10 komentarzy:

  1. Pfffffffffffff, nie ma Olafa. Bez Olafa ten rozdział nie ma sensu. ŻEGNAM.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałam napisać pożądny komentarz bo sie cieszyłam że będe pierwsza a tu nici... Pfff... dzięki Andżelika ! Ale rozdział i tak supi dupi ❤/Nikola

    OdpowiedzUsuń
  3. ''To jest HEROINA'' HERA Koka Hasz LSD ta zabawa po nocach się śni ( ͡° ͜ʖ ͡°) (Tak wiem,że mam zrypaną psychikę,wiem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepsza! Najlepsza! Najlepsza!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Okropny! D:





    Żartuję XDDD Ale ze mnie śmieszek xd Rozdział jest mega! chcę więcej ♥
    Pozderki C;

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepsze odzywki ever xD
    -Florek miły =D
    -Jasiek cham jak w "Niebieskim tramwaju nr 6"
    A reszta "ekipy" spoczko 8)
    Cieplutko pozdrawiam autorkę ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny Miśka, ta biedna Natalka złamała paznokieć, ojj jak mi przykro XDD no sory taki laf XDD Trochę creepy pomysł z tym domem XDD Jasiek taki trochę cha, floruś miły. Super że tu tak dużo terefere XDD Pozdrawiam więcej mi się nie chce pisać i idę dalej rozwijać naszą konwersacje na fb XDD <3

    PS: Zapraszam do mnie XD ;33
    http://words-hurt-most.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Dawaj rozdział piczo <3 XD

    OdpowiedzUsuń